Wielka Sowa to bardzo dobry pomysł. U nas padł on bardzo spontanicznie. Mieszkałem wtedy w Wałbrzychu, więc dość niedaleko. Nie pamiętam kto wpadł na pomysł. Chyba Alicja.
Na wyjazd pojechaliśmy w dość ciekawym przedziale wiekowym. Różnica od najmłodszych do najstarszych wynosiła chyba z 50 lat. Dogadywaliśmy się świetnie, chociaż podzieliliśmy się na dwie grupy. Szybszych i wolniejszych.
Z Karoliną dość często się widzieliśmy, ze względu na przygotowywaną dla niej stronę koralove.pl. Więc wybiliśmy do przodu.
Widoki były piękne. Takie zimne, nostalgiczne. Ach!
W końcu doszliśmy na górę. Weszliśmy na wieżę, gdzie mówiąc kolokwialnie: pizgało wiatrem.
Chmury były piękne. Żałuję, że zaprzepaściłem wszystkie zdjęcia z tego dnia i pozostały tylko czarno-białe.
Po zejściu z wieży zeszła się reszta grupy. Usiedliśmy w budce i piliśmy… alkohol. Znów. Piękny widok.